2 kwietnia 2005 roku. W ciągu dnia w wielu kościołach: modlitwa, skupienie i nadzieja. O 21:37 na placu świętego Piotra w Rzymie miliony wiernych usłyszały, że Ojciec Święty powrócił do Domu Ojca. Cały świat ogarnął smutek. W kościołach zaczęło się modlitewne czuwanie, śmierć Jana Pawła II pogrążyła w żałobie cały kraj, połączyła ludzi bez względu na poglądy polityczne czy barwy klubowe.
Mieszkańcy regionu składali znicze w miejscach upamiętniających papieża Polaka. Wiele osób wpisywało do ksiąg kondolencyjnych swoje prywatne myśli. Zamknięto też kina, urzędy, odwołano większość wydarzeń a na balkonach pojawiły się flagi.
Uroczystości pogrzebowe Jana Pawła II transmitowano w wielu miejscach, między innymi na rzeszowskim rynku. To była okazja, by przypomnieć sobie również jego pielgrzymki na Podkarpacie. W 1991 roku w Rzeszowie mówił: cieszmy się z wolności, ale nie zapominajmy o naszych korzeniach. 6 lat później w 1997 w Krośnie wzywał do przywiązania do ziemi i kościoła.
Papież kochał ziemię podkarpacką. Tu jeszcze jako wujek Lolek wędrował po Bieszczadach. Tu pływał także kajakiem po Sanie, co upamiętnia ten kamień, ale wszystko - co najważniejsze w jego życiu - zaczęło się w Wadowicach. Nie tylko kremówki.
Tu pytamy też: czego wciąż uczy nas dziś Jan Paweł II?
Ks. Łukasz Piórkowski, dyr. Muzeum Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II w Wadowicach:
-Uczy pewnego sposobu bycia w bliskości z innymi. To wyrasta oczywiście z jego korzeni tutaj wadowickich, rodzinnych, ale również z korzeni polskiej kultury zamiłowania do polskiej literatury. To wszystko tworzy te świadomą komunikację, którą posługiwał się Jan Paweł II - słowa, które otwierają a nie ranią, nie niszczą.
Bo - jak mówił papież - nie ma wolności bez solidarności. I choć księga Jana Pawła II tu na ziemi zamknęła się 20 lat temu, warto otwierać ją na nowo każdego dnia.