Jak poinformowała wojewoda podkarpacki Teresa Kubas-Hul, w regionie podobnie jak na terenie całej Polski nie ma żadnego ogniska choroby, ale mimo to trwają intensywne działania prewencyjne aby nie dopuścić do tego, żeby wirus powodujący pryszczycę w jakikolwiek sposób się tu nie przedostał. Bo choć to choroba niegroźna dla ludzi, to chorują zwierzęta gospodarskie, głownie krowy, a to znaczy że zagrożenie dotyczy ponad 13 tysięcy gospodarstw na Podkarpaciu.
Zintensyfikowano też kontrole żywności - głownie tej nieprzetworzonej na targowiskach i w sklepach, a służby, głownie inspekcja weterynaryjna, są w stanie podwyższonej gotowości.
Do tej pory w tej sprawie odbyły się trzy posiedzenia Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Ważne są też działania edukacyjne i szkolenia dla rolników prowadzone między innymi przez ośrodki doradztwa rolniczego, bo świadomość - jak podkreślał wojewódzki lekarz weterynarii - jest tu kluczowa. Także na poziomie gospodarstw i konkretnych hodowli.
Do tej pory odbyło się 117 szkoleń dla hodowców, lekarzy weterynarii, ale też myśliwych. Jak zapewniano, w najbliższych dniach akcja jeszcze przyspieszy. W te działania wpisuje się m.in. utworzenie na Podkarpaciu największego w kraju magazynu epizootycznego dla celów weterynaryjnych na potrzeby chorób zakaźnych zwierząt, w tym pryszczycy. Jest tu m.in. sprzęt i środki potrzebne do walki z chorobami zakaźnymi – środki dezynfekcyjne, specjalne kombinezony ochronne, narzędzia do pobierania próbek, pojemniki, maty dezynfekcyjne, agregaty prądotwórcze czy pompy do oprysków dezynfekcyjnych.