Uroczystości przed pamiątkowym obeliskiem poprzedziła msza w intencji pomordowanych i ojczyzny w kościele pod wezwaniem Świętego Ducha. To przypomnienie o dramatycznych wydarzeniach, jakie rozegrały się tu 2 lutego 1944 roku. Przy nasypie kolejowym Niemcy rozstrzelali wówczas 54 Polaków.

Mateusz Kutrzeba, burmistrz Dębicy:
"Byli to głównie więźniowie z Krakowa, Rzeszowa i Tarnowa, którzy w akcji odwetowej zostali tu przewiezieni, związani drutem. Przed śmiercią tutaj sprowadzono ludność cywilną Dębicy, żeby przestraszyć mieszkańców, żeby pokazać, co może grozić za sprzeciwienie się oprawcom, a następnie te 54 osoby zostały tu zamordowane".

Piotr Chęciek, starosta Dębicy:
"Sporo osób nie udało się zidentyfikować, nie wiadomo kto został rozstrzelany. Te ciała leżały na tym nasypie kilka dni. Niemcy nie pozwalali ich ruszać, żeby była nauczka dla narodu, który pomagał AK, bo to był odwet za akcję w Czarnej, wysadzenie torów kolejowych".

Ciała pomordowanych Polaków były doskonale widoczne dla podróżujących pociągami. Nasyp kolejowy był wówczas niższy niż obecnie i patrząc przez szyby pociągu trudno było nie zauważyć ofiar masowej egzekucji. Był to odwet za akcję przeprowadzoną w nocy z 29 na 30 stycznia 1944 roku na niemiecki pociąg urlopowy, którym miał podróżować gubernator Hans Frank. W jej wyniku zginęło kilkunastu żołnierzy Wehrmachtu. Dopiero w 1958 roku przeprowadzono ekshumację ciał 54 zamordowanych Polaków, którzy spoczywają obecnie w zbiorowej mogile na dębickim cmentarzu wojskowym. Dziś modlono się w ich intencji.

Przypominano także jak ważna jest pamięć i znajomość historii. Wiedzą o tym młodzi strzelcy z dębickiej jednostki, którzy, co roku są w tym miejscu.

W uroczystościach uczestniczyli mieszkańcy Dębicy. Przed pamiątkowym obeliskiem złożono wieńce i kwiaty.