NIK skontrolował przemyskie pogotowie. Jest sporo do poprawy

Szymon Ukraiński 2025-01-03
UDOSTĘPNIJ:
NIK skontrolował przemyskie pogotowie. Jest sporo do poprawy
Najwyższa Izba Kontroli zbadała funkcjonowanie Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu. Kontrolerzy NIK wykryli nieprawidłowości w wykonywaniu zadań w ramach systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego. Karetki docierały do pacjentów z dużym opóźnieniem, nie zawsze też w składzie specjalistycznego zespołu ratownictwa medycznego znajdował się lekarz.

Jest dużo do poprawy - tak w skrócie można opisać raport Najwyższej Izby Kontroli o sytuacji w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu. Sprawdzano lata 2022- 23. Stacja działa na terenie czterech powiatów. W czasie kontroli na tym obszarze funkcjonowało do 22 zespołów ratownictwa medycznego, w tym trzy specjalistyczne.

Marian Banaś, prezes NIK:
"Co piąta karetka wojewódzkiej stacji pogotowia w Przemyślu docierała do chorego ze spóźnieniem. W skrajnym przypadku pacjent czekał na pomoc niemal 2,5 godziny".

Skontrolowano blisko 60 tysięcy wyjazdów przemyskich karetek. W 2022 roku ponad 24 procent przekraczało maksymalny czas dotarcia do miejsca zdarzenia. W 2023 było to ponad 20 procent. Potwierdza to również wojewoda, której służby skontrolowały placówkę.

Teresa Kubas-Hul, wojewoda podkarpacki:
"W miastach albo miejscowościach do dziesięciu tysięcy mieszkańców ten czas dojazdu jest do 15 minut, a powyżej 10 tysięcy do 20 minut, więc w wielu przypadkach zidentyfikowaliśmy zarówno opóźnienie w wyjeździe jak i też przekroczenie czasu normatywnego w dotarciu do pacjenta".

Dyrekcja pogotowia przyznaje, że wyniki raportu jej nie zaskakują, problem opóźnień występuje w każdym województwie, przyczyn jest wiele, a w raporcie podano skrajne przykłady.

Rafał Kijanka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu:
"Zespół ratownictwa medycznego musi dotrzeć np. do lasu do drwala, który jest ranny i musi tę drogę przebyć pieszo ponieważ nie ma możliwości dojazdu do takiego pacjenta. Mieliśmy też bardzo trudne zgłoszenie dotyczące podejrzenia zachorowania na ebolę. Ten wyjazd był bardzo długo przygotowywany".

NIK zwróciła uwagę na długi czas pracy lekarzy. W ocenie kontrolerów stwarza to zagrożenie wykonywania świadczeń zdrowotnych.

Andrzej Trojanowski, NIK delegatura w Rzeszowie:
"Pełnili dyżury dłużej niż dobę. Stwierdziliśmy 74 takie przypadki w badanej próbie, a w skrajnym przypadku czas pracy lekarza trwał prawie trzy doby".

Rafał Kijanka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu:
"Lekarze pracujący na umowach cywilnoprawnych zgodnie z prawem mogą dyżurować w taki sposób i jakby nie jest to żadne zaskoczenie, ponieważ no medycy w taki sposób pracują".

Problemem są też braki kadrowe, co przekłada się na skład specjalistycznych zespołów ratownictwa medycznego.

Andrzej Trojanowski, NIK delegatura w Rzeszowie:
"Stwierdziliśmy, że w 2023 roku w drugiej połowie, kiedy nie obowiązywały już wyjątkowe zasady dotyczące stanu epidemicznego, w dwóch z trzech specjalistycznych zespołów nie zapewniono ciągłej obsady lekarskiej w tych zespołach. Sięgało to nawet 28 procent czasu pracy jednego z tych zespołów".

Choć, jak podkreśla wojewoda, było to zgodne z prawem, bo rozporządzenie ministra zdrowia, które pozwala na brak lekarza w specjalistycznych zespołach zostało przedłużone.

Dyrekcja pogotowia zapewnia, że wykonuje zalecenia NIK. To na pewno sprawdzą służby wojewody, która zapowiedziała w tym roku ponowną kontrolę w placówce.

Źródło:
TVP3 Rzeszów