Rywal sanoczan to oczywiście zespół wyżej notowany, ale gracze STSu pokazali, że spadek formy w meczu z Energą Toruń był tylko chwilowy. W Krakowie byli długo równorzędnym partnerem dla gospodarzy i podobać się mogła zwłaszcza gra w defensywie z uważnie broniącym Dominikiem Salamą na czele. Po bezbramkowej pierwszej tercji w drugiej przełamali się krakowianie i w 25 minucie Krystian Mocarski - zresztą eks-gracz STSu efektownie dobijał krążek po akcji Brandhammara.
Piłkarski wynik utrzymał się do końca drugiej odsłony, a w trzeciej nie mający nic do stracenia goście zdołali wyrównać. Szymon Fus wykorzystał błąd gokipera Cracovii i strzałem zza bramki doprowadził do remisu. Pojawiła się nadzieja na korzystny rezultat, ale niestety już 2 minuty później Cracovia znów byłą na prowadzeniu. Kapica obsłużył dobry podaniem Londgrena i STS znów przegrywał, ale sanoczanie podjęli rękawicę w walce o remis i dogrywką.
Atakowali w 57 minucie wycofali bramkarza mieli szansę po akcji Bujkowskiego niestety nie udało się doprowadzić do remisu, a krakowianie minutę przed końcem ustal8ili rezultat mecz na 3 do 1 po strzale Lundgrena.
W niedzielę STS podejmie Podhale i to jest mecz, w którym sanoczanie powinni siegnąć po komplet punktów.