Ruszyli na łowy. Kobiety, mężczyźni, dzieci, studenci, uczniowie. I co może wydawać się zaskakujące to nie jest walka o karpia w supermarkecie czy o najlepsze ubranie w szmateksie. To walka o książki.
- Głowacki, Kisielewski, Różewicz i polska nowela fantastyczna - czyli czyta Pani na co dzień i w ogóle warto czytać?
- Tak, warto czytać, banalne pytanie i frazes, ten kto czyta - czyta, ten kto nie czyta fajnie jakby zaczął czytać.
I do tego ma właśnie zachęcić ta akcja. Książki, które służyły czytelnikom biblioteki przez lata wysłużone i wyczytane mogłyby trafić do pieca, na śmietnik, albo do składu makulatury. Ale - dzięki bibliotece - zyskują nowe życie. Co więcej - w życiu, w którym wygrywają smartfony, e-booki i świat cyfrowy to właśnie wyczytane książki potrafią łączyć pokolenia.
Bożena Cupryś, Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie - Kiedy mamy na przykład Ewę Szelburg Zarembinę, jej wiersze ilustrowane właśnie przez rękę Szancera, to jest takie zdobyczne, takie fajne i niezależnie od tego czy ta kartka jest jakaś brudna czy nieświeża, ona jest dla tego rodzica taką nowością, taką perełką. I co cieszy - takie perełki "pożeramy" coraz chętniej. Przynajmniej w statystykach....
Bożena Janda, dyrektor WiMBP w Rzeszowie - Opublikowano niedawno takie dane o czytelnictwie GUS-owskie o bibliotekach publicznych. I w całej Polsce wszystkie wskaźniki są dobre. I my wszystko robimy, żeby było jeszcze lepiej.
- Te książki jakby dostają drugie życie i ktoś je będzie znowu czytał, także moim zdaniem świetna akcja.
I na takie intelektualne rozmowy i książkowe łowy możemy wybrać się jeszcze jutro. Wyczytane książki będą czekać na placu za Wojewódzką i Miejską Biblioteką Publiczną w Rzeszowie jeszcze do godziny 15:00.