Pryszczyca, której ogniska pojawiły się na Słowacji i Węgrzech to zakaźna choroba krów, owiec i kóz, ale zaraźliwa również dla świń. Jak informuje tablica - przejście graniczne ze Słowacją w Barwinku jest jedynym, wyznaczonym na Podkarpaciu, przez które mogą wjeżdżać do Polski transporty zwierząt i produktów pochodzenia zwierzęcego z południa Europy. Tu są zatrzymywane - poddawane kontroli oraz dezynfekcji.
Wytypowane samochody ciężarowe kierowane są na boczny pas. Tu przejeżdżają przez kurtynę i matę dezynfekcyjną.
Służby sprawdzają, czy nie przyjechały z terenów słowackich i węgierskich objętych restrykcjami przez Komisję Europejską. Ale ostrożność na granicy to nie wszystko. Liczy się też bezpieczeństwo podkarpackich gospodarstw hodowlanych.
W czasie, gdy pryszczyca jest u wrót Podkarpacia, na wsi ważna jest teraz bioasekuracja. Największe w regionie gospodarstwo hodowlane w Odrzechowej wprowadziło zakaz wchodzenia dla osób postronnych. Wyłożyło maty dezynfekcyjne przy wjeździe i wejściu na teren, gdzie znajdują się obory i koziarnia. Ma to zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusów i bakterii.
W Zakładzie Doświadczalnym Instytutu Zootechniki w Odrzechowej jest 900 sztuk bydła i 50 kóz. Dlatego wszelkie zabiegi profilaktyczne są tu na wagę złota. Lekarze weterynarii prowadzą szereg szkoleń dla podkarpackich rolników. Gospodarze doskonale wiedzą jakie skutki przynosi ewentualne wystąpienie ogniska pryszczycy.
Na Słowacji i Węgrzech decyzją Komisji Europejskiej do 20 maja obowiązują restrykcje związane z pryszczycą.
Od wykrycia ostatniego ogniska choroby u naszych południowych sąsiadów minęło już 11 dni - jest więc nadzieja, że takie przypadki więcej się nie powtórzą.