Uczniowie Zespołu Szkól Technicznych w Mielcu dzięki unijnemu dofinansowaniu właśnie spełniają swoje marzenia. Bo samoloty, których budowy obsługi i serwisowania ciągle się uczą mają na wyciągnięcie ręki. I to te największe. Silniki i kokpity, które wcześniej widzieli głownie w Internecie, czy telewizji teraz - w hangarach Lintechu - mogą zobaczyć nie tylko z bardzo blisko ale od środka. I choć na skomplikowane rzeczy mają jeszcze czas, to i tak się cieszą, że mają taką możliwość. Dla Maćka - ucznia drugiej klasy to bardzo ważne już teraz nie ma wątpliwości, że taka praca to jego przyszłość i życiowa pasja.
Unijne wsparcie to szansa na to aby w praktyce realizować tzw. kształcenie dualne czyli to o czym coraz głośniej mówi ministerstwo edukacji. Czyli połączenie teorii z jak największą liczba zajęć praktycznych - bezpośrednio w zakładach pracy na linii produkcyjnej czy jak tu - w lotniczym hangarze.
Tu uczniowie - przyszli mechanicy lotniczy mają bezpośredni kontakt z najnowocześniejszymi technologiami, ale też specjalistycznymi narzędziami i metodami, często innowacyjnymi, już stosowanymi przez specjalistów, a nie zawsze opisanymi w podręcznikach. To ma znaczenie także dla przyszłych pracodawców. Bo po takich praktykach nie trzeba już żadnych dodatkowych przeszkoleń.
Jakub Linda, Firma Linetech w Jasionce -
Jest to szczególnie ważne. Widząc jak lotnictwo bardzo się zmienia dzięki tym funduszom unijnym, jesteśmy w stanie wypracować sobie takie praktyki,
które niekoniecznie są opisane w książkach, a na pewno brakuje ich trochę w programach kształcenia mechaników lotniczych w Polsce.
Tzw. klasy patronackie tworzone przez kolejne firmy lotnicze sprawiają że takich luk jest coraz mniej a uczniowie prawie od początku wiedzą jakie są oczekiwania pracodawców i jak je spełnić. To dlatego taką współpracą zainteresowane są obie strony. A z unijnym wsparciem to co jeszcze niedawno było tylko teorią staje się faktem.
Bogdan Bieniek, Starostwo Powiatowe w Mielcu -
Ten projekt, ten konkurs jego sednem jest to, żeby program tych praktyk był układany wspólnie przez szkołę i zakład. Mamy przez to bardzo duże
prawdopodobieństwo, że nasi uczniowie w przyszłości trafią do tych zakładów pracy i daje nam to jako organom prowadzącym
taką pewność, w końcu szkolimy pod oczekiwania pracodawców.
Unijne pieniądze pomagają też w pokryciu kosztów dojazdów na praktyki, zakupie odzieży roboczej. Co odciążą i szkoły i firmy. A uczniowie, którzy przepracują ponad 150 godzin mogą też liczyć na wynagrodzenie. W kolejnym już naborze wniosków, który potrwa od 24 lutego do 8 marca wnioski mogą składać nie tylko szkoły i ich organy prowadzące, ale także przedsiębiorstwa lub organizacje pracodawców. Główne kryterium to właśnie partnerstwo szkoła-firma, czyli wspólnie tworzony lub modyfikowany program nauczania praktyki nadzorowane przez obie strony, a potem udział przedstawiciela firmy w końcowych egzaminach zawodowych. Tym razem do podziału jest 18 mln złotych.