Brak wyobraźni i lekceważenie przepisów o dozwolonej prędkości – to wciąż grzechy główne polskich kierowców. Nie tylko tych młodych.
Nadkom. Paweł Grześ, Wydział Ruchu Drogowego:
-Bardzo prosto się tłumaczą - zapomnieli, nie wiedzieli, rozkojarzeni jesteśmy, myślimy o zakupach świątecznych.
Przykład z ostatnich dni - 42-latek w Dębicy miał na liczniku ponad 100 km/h. Było to jego kolejne takie wykroczenie. Zapłacił 4 tys. zł mandatu, dostał 14 punktów karnych i stracił prawo jazdy na 3 miesiące.
Szybka jazda kusi kierowców, ale może skończyć się źle. Jedna sekunda - to średni czas reakcji kierowców na przeszkodę na drodze, kolejne pół sekundy zajmuje wciśnięcie hamulca - czyli jadąc z prędkością około 100 km na godzinę, zanim jeszcze w ogóle kierowca zacznie hamować, przejedzie 30 do 40 metrów.
Ale nawet wolniejsza jazda może skończyć się źle. Dowód? Test w rzeszowskim WORDZie. Zderzenie z prędkością 80 km/h można porównać do upadku z wysokości 10. piętra.
Dlatego apel do pieszych, rowerzystów i użytkowników hulajnóg, aby przechodzili czy też przejeżdżali przez przejścia z głową, bo nawet ci kierowcy, którzy stosują się do zasad bezpiecznej jazdy i jeżdżą z odpowiednią prędkością, nie są w stanie zatrzymać samochodu w miejscu.
W ubiegłym roku było ponad 1000 wypadków na Podkarpaciu. Zginęło w nich ponad 100 osób, a ponad 1100 zostało rannych.
Kom. Piotr Wojtunik, Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie:
-Jak pokazują statystyki, prędkość to jedna z głównych przyczyn wypadków drogowych i niestety tych tragicznych.
Mimo to aż 75 proc. kierowców przyznaje, że jeździ szybciej, niż pozwalają na to przepisy i to pomimo grożących kar.