Dwa pożary w regionie, dwie ofiary śmiertelne

Marek Winiarski, Szymon Ukraiński 2025-03-05
UDOSTĘPNIJ:
Dwa pożary, dwie ofiary śmiertelne
2 osoby nie żyją, jedna trafiła do szpitala - to skutki pożaru, który wybuchł w nocy w Brzozowie. Spalił się drewniany dom. To nie jedyna akcja do której dziś wyjeżdżali strażacy na Podkarpaciu. Nad ranem gasili ogień w Smolniku, gdzie zapaliła się Wilcza Jama - jedna z najbardziej znanych restauracji w Bieszczadach.

Zgłoszenie o pożarze drewnianego domu strażacy z Brzozowa otrzymali tuż po północy. Kiedy dojechali na miejsce, ogień zajął już cały budynek, w którym znajdowały się 3 osoby.

Wojciech Sobolak, Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Brzozowie - Jedna z tych osób, w chwili wybuchu pożaru opuściła samodzielnie budynek, natomiast 2 osoby dalej w nim pozostawały.

Po kilkunastu minutach akcji strażacy odnaleźli ciało jednego z mężczyzn. Po godzinie kolejne. W pożarze zginął ojciec z synem. Kobieta po przebadaniu przez ratowników trafiła do szpitala. Na miejscu przez blisko 5 godzin, ogień gasiło 43 strażaków. Policja pod nadzorem prokuratora wyjaśnia, co mogło doprowadzić do wybuchu pożaru. Podkarpaccy strażacy gasili dziś również pożar w Smolniku. Po godzinie 8 otrzymali informacje o palącej się karczmie Wilcza Jama. To jeden z najbardziej charakterystycznych punktów gastronomicznych w Bieszczadach.

Marcin Betleja, rzecznik prasowy Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego PSP - W momencie, gdy na miejsce przyjechali strażacy ogniem objęta była powierzchnia dachowa budynku o wymiarach około 40 na 20 metrów.

Pożar w Smolniku gasiło 27 zastępów - w sumie 100 strażaków z powiatu bieszczadzkiego, krośnieńskiego, przemyskiego i sanockiego. Akcję utrudniała konstrukcja karczmy. Bo podobnie jak przy pożarze w Brzozowie, również i tu budynek był drewniany.

Janusz Krupa, wójt Gminy Lutowiska - Tragedia wielka. To nie jest strata dla gminy. To jest strata dla dużej części naszego kraju. To jest obiekt, który znany był od wielu lat, budowany w trudach przez całą rodzinę. To jest w drugim pokoleniu zaczęli wychodzić na jakąś prostą. W 3 godziny stracili wszystko, a ludzie stracili miejsce, do którego wracali.

Choć pożar został opanowany. To strażacy będą tu pracować jeszcze przez kilka godzin. Przed nimi prace rozbiórkowe, ściąganie całego dachu i sprawdzanie czy nie ma dodatkowych zarzewi ognia. Dobra informacja jest taka, że w pożarze nikomu nic się nie stało.

Źródło:
TVP3 Rzeszów