Albertynki wróciły do Lwowa w listopadzie 2017 roku po ponad 70 latach przerwy. Od tego czasu pomagają na wszystkie możliwe sposoby. Wcześniej odwiedzały potrzebujących ich w domach przynosząc odzież, żywność i leki. Teraz wspierają ich między innymi poprzez ciepłe posiłki wydawane codziennie właśnie przy ulicy Chlibnej w zbudowanym z wielkim wysiłkiem ośrodku.
Nikt nikogo o nic nie pyta. W kolejce po zupę może ustawić się każdy kto jest głodny. I tu w cieple najeść się do syta. Można wziąć dokładkę, a gdy trzeba kolejną porcję zabrać ze sobą. Dla wielu osób to ogromne wsparcie - także materialne.
Podopieczni jadłodajni to głównie osoby starsze i schorowane. Dzięki darmowym posiłkom mogą zaoszczędzić na czynsz i leki.
Kuchnię udało się wyposażyć, a jadłodajnię urządzić dzięki wsparciu wielu osób i fundacji. Także samego papieża Franciszka, ale przygotowanie posiłków to codziennie kolejne potrzeby związane z konkretnymi produktami. Nad tym czuwa lwowska Caritas. To dzięki temu albertyńska kuchnia ciągle działa, choć jest coraz trudniej, a potrzeby rosną, bo robi się coraz zimniej. Rośnie inflacja i ceny, a emerytury i renty są bardzo niskie. Wojna, kryzys ekonomiczny i rosnące bezrobocie sprawiają, że potrzeby są ogromne.