Faworyzowana Wisła, która w ostatnich dwóch spotkaniach wysoko wygrywała i strzeliła w sumie 8 bramek, od pierwszych minut atakowała, ale w 14 gospodarze nadziali się na świetna kontrę rzeszowian. Na krakowską bramkę strzelał Tomasz Bała odbitą piłkę głową do bramki przy długim słupku skierował Szymon Łyczko. Miejscowi na kilkanaście minut stracili zapał do gry, ale przywrócił im go Łukasz Zwoliński. Dostał świetne podanie od Rafała Mikulca i ten gol z pewnością mógłby być ozdobą niejednego meczu w ekstraklasie.

Do przerwy był zatem remis po 1, a po zmianie stron Stal umiejętnie się broniło i wiślacy groźniejszą sytuację stworzyli dopiero w 81 minucie spotkania. Alan Uryga przejął piłkę, ale na jego drodze stanął bramkarz Stali Krzysztof Bąkowski. W doliczonym czasie gry Grek Gianis Kiakos trafił w słupek i na tym emocje się skończyły.

Stal w tym meczu pokazała swoje inne bardziej defensywne oblicze.

Rzeszowianie w następnej rundzie zagrają z Arka w Gdyni, a na finiszu sezonu czeka ich domowy mecz z Chrobrym.