Na przemian słoneczne i zamglone poranki. Mieniące się złotem lub mroźną bielą i srebrem. Z błękitem, to znów szarością nieba. Czy leśne zakamarki, pełne tajemnic. Tzw. Dahany, z których widać najwyższe wzniesienia Roztocza i malownicze okolice Werchraty.
Żeby je dostrzec i po mistrzowsku pokazać światu, artysta - fotograf sam musi być jak ranny ptaszek. Krystian Kłysewicz wstaje przed świtem, przemierza leśne drogi, udaje się w znajome zakamarki i wypuszcza kamerę wysoko w roztoczańskie przestworza.
Krystian Kłysewicz, artysta-fotograf:
-Dla fotografa najważniejszą częścią jego pracy jest praca ze światłem i kolorem. Jesień jest tą pora roku, która się najlepiej do tego nadaje, gdyż mamy tę ulotną chwilę, podczas której wszystkie drzewa i przyroda zmieniają się na szatę zimową, a to przekształcenie, które możemy zaobserwować jest czymś, co najbardziej nas zachwyca jest też wspaniałe, najbardziej ulotne Roztocze.
W swoje rodzinne strony powrócił po dłuższym pobycie za granicą. Tu się czuje najlepiej jako mąż, ojciec i artysta. Tu też dostaje skrzydeł . Z aparatem i dronem prawie się nie rozstaje. Bo wie, że w przyrodzie cenny jest każdy moment. A zwłaszcza teraz, kiedy każdy jesienny poranek zaczyna coraz bardziej straszyć zimą.
Roztocze i ziemia lubaczowska z lotu ptaka z szachownicą pól, kamiennymi krzyżami i osobliwościami przyrody w obiektywie Krystiana Kłysewicza wyglądają trochę jak kraina nie z tej ziemi.