O historii Maksia z Ropczyc opowiedział nam jeden z żołnierzy 21. Brygady Strzelców Podhalańskich, który kiedyś zaangażował się w zbiórkę dla syna kolegi - Franka Karasia z Przemyśla. To była jedna z największych takich akcji w Polsce - wtedy potrzeba było w sumie ponad 9 milinów złotych.
W przypadku tej rodziny to dużo mniejsze wyzwanie, ale i tak przekracza możliwości Państwa Kocanów, bo potrzeba w sumie 100 tysięcy złotych.
Maksiu ma od urodzenia szpatowatość stópek, urodził się z tym i pieniądze są nam potrzebne, żeby był sprawny jak jego siostra rówieśnicy, żeby grał normalnie w piłkę - mówi mama chłopca.
Problemu nie udało się rozwiązać mimo, że chłopiec przeszedł już operacje w Polsce. Z wiekiem ta niesprawność będzie się pogłębiać, dlatego mama znalazła specjalistę za granicą.
Zbiórka na operację prowadzona jest za pośrednictwem Fundacji Sie Pomaga. Brakuje jeszcze ponad 70 tysięcy złotych.
Termin operacji jest wyznaczony na 10 sierpnia. Do 3 sierpnia rodzice muszą wpłacić całą kwotę, ale są dobrej myśli.
Po operacji, chłopczyka czeka jeszcze trudna rehabilitacja, przez 2 lata będzie musiał nosić specjalne buty z szyną. Dlatego zbiórka prowadzona jest także na ten cel.
Pomóc można na: