Nowy akcelerator to już trzecie takie urządzenie w brzozowskim zakładzie radioterapii, drugi najnowszej generacji, umożliwiający zastosowanie tzw. stereotaksji. To znaczy, że pacjenci potrzebujący bardzo precyzyjnego napromieniania, na przykład przy niewielkich nowotworach ośrodkowego układu nerwowego czy zmianach przerzutowych w mózgu czy w kościach mogą być leczeni na miejscu. To technika pozwalająca zmniejszyć obszar napromieniany w płucach i piersiach. Włączenie aparatu i promieniowania pacjenci regulują własnym oddechem.

Nowe techniki, także napromieniania, to wyzwanie i wielogodzinne szkolenia dla personelu zakładu radioterapii, ale nikt nie miał tu z tym problemów.
Nowy aparat to jeden ze sposobów na rozładowanie kolejek do radioterapii, mimo że dziennie w Brzozowie korzysta z niej średnio 80 osób. Sprzęt udało się kupić ze wsparciem ministerstwa zdrowia, ale szpital szuka różnych sposobów na to, żeby leczyć jak najbardziej nowocześnie.

Brzozowscy brachyterapeuci mają za sobą pierwsze udane zabiegi związane z napromieniowywaniem zmian nowotworowych dróg żółciowych. To bardzo trudna technika tym bardziej że robiona z wykorzystaniem naturalnego dojścia do dróg żółciowych. Nie stosowana nigdzie w Europie. Takich aplikacji w Brzozowie było już osiem. Po roku leczenia trzech pacjentów uznano za wyleczonych. Przy tej chorobie, gdzie śmiertelność jest oceniana na ponad 90 proc., a wszystko w szpitalu powiatowym, który zdecydował się postawić na onkologię. Co doceniają pacjenci nie tylko z Podkarpacia.