Przewód sądowy w procesie Karapyty zakończył się w ubiegłym tygodniu. Wówczas mowy końcowe wygłosili prokurator, dwaj współoskarżeni i ich obrońcy. Dziś mowy końcowe wygłosił sam oskarżony i jego obrońcy, którzy także domagają się jego uniewinnienia.
Proces byłego marszałka rozpoczął się w kwietniu br. i toczy się przy drzwiach zamkniętych z uwagi na ważny interes prywatny pokrzywdzonych kobiet i oskarżonego.
Wraz z byłym marszałkiem województwa przed przemyskim sądem stanęło jeszcze dwóch innych oskarżonych: Henryk S. - były burmistrz Ustrzyk Dolnych, i Robert M. - były zastępca komendanta powiatowego policji w Jarosławiu.
Proces rozpoczął się po trzech latach od skierowania aktu oskarżenia, który wiosną 2015 r. trafił najpierw do Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Lubelska prokuratura oskarżyła Mirosława Karapytę o korupcję, płatną protekcję i zgwałcenie. Postawiła mu łącznie 16 zarzutów. Najobszerniejsza część zarzutów wobec Karapyty dotyczy przestępstw urzędniczych, to znaczy płatnej protekcji i korupcji. Razem z nim oskarżonych zostało jeszcze osiem innych osób.
Rzeszowski sąd uznał, że właściwszym będzie przemyski sąd okręgowy, gdyż do najpoważniejszych przestępstw objętych aktem oskarżenia doszło w byłym woj. przemyskim i przekazał sprawę do Przemyśla. W kwietniu 2016 roku proces Karapyty miał zatem ruszyć przed Sądem Okręgowym w Przemyślu, jednak wówczas się nie rozpoczął. Sąd na niejawnym posiedzeniu przychylił się częściowo do wniosku obrońcy jednego z oskarżonych o wyłączenie siedmiorga oskarżonych, w tym Karapyty, do odrębnego postępowania i rozpoznania przed Sądem Rejonowym w Rzeszowie. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Przemyślu.
Proces ruszył 16 kwietnia br. Lubelska prokuratura oskarżyła byłego marszałka województwa podkarpackiego o korupcję, płatną protekcję i zgwałcenie. Postawiła mu łącznie 16 zarzutów. Najobszerniejsza część zarzutów dotyczy przestępstw urzędniczych, to znaczy płatnej protekcji i korupcji. W okresie, jaki obejmuje akt oskarżenia, Karapyta pełnił funkcje wojewody podkarpackiego, a później marszałka woj. podkarpackiego. Jeden z zarzutów dotyczy zgwałcenia i molestowania seksualnego podległej Karapycie pracownicy. Miało do tego dojść w latach 1999-2001, gdy był on urzędnikiem jednego ze starostw powiatowych woj. podkarpackiego.
Karapyta w trakcie śledztwa nie przyznał się do popełnienia żadnego z zarzucanych mu czynów. Złożył w prokuraturze oświadczenia procesowe, w których zawarł swoje wyjaśnienia. Maksymalny wymiar kary, jaki mu grozi to 12 lat więzienia.